Jezioro Garda jest największym jeziorem we Włoszech, co sprawia, że przyciąga masę turystów. Otoczone jest z każdej strony kurortami, zaś historyczne centra miast oblepione są lodziarniami i restauracjami. Jeśli jednak oddalimy się lekko w głąb lądu, znajdziemy sporo perełek, do których ów masa turystów już nie dociera.

Cima Comer (1280 m n.p.m.) to szczyt, z którego rozpościera się panorama na znaczną część jeziora i przeciwległe szczyty, łącznie z cieszącym się dużą popularnością (i słusznie!) Monte Baldo (KLIK). Pomimo świetnej pogody i trwającego sezonu (początek września), na trasie minęliśmy tylko jedną grupkę piechurów, co czyni to miejsce nieturystyczną perełką. Będąc na szczycie, odnosi się wrażenie, że stoi się na liczącej ponad kilometr skarpie.

Aby dotrzeć na szczyt, warto wybrać dłuższy i bardziej spektakularny szlak od Sasso (KLIK) lub krótszy (0,5h) od Briano, który nam z dziećmi zajął około godzinę. Łatwo nie było – droga jest kamienista, ze sporym przewyższeniem – na odcinku 1,5 km jest różnica 300 metrów – i prowadzi przez las (wilgotne i miejscami śliskie podłoże). Pod koniec trasy miałam sporą wątpliwość, czy rozsądnie było wybierać się tutaj z dzieciakami, teraz jednak, podsumowując plusy i minusy wyprawy, uważam, że zdecydowanie wyprawa była warta zachodu.

Leona

Leona

Przeważnie niezrównoważona, gdzieś w obłokach.

Dodaj komentarz