By umieć miłość okazywać. Codziennie.

Sheldon w “Teorii wielkiego podrywu” testował na Penny – z bardzo pozytywnym skutkiem – doświadczenie ze szczurami, polegające na nagradzaniu ich za dobre zachowanie, dzięki czemu szczury o wiele chętniej ponownie dobrze się zachowywały. I tak oto Sheldon, za każde poprawne zachowanie Penny, częstował niczego nieświadome dziewczę czekoladką, co skutkowało większą chęcią bycia miłą wobec Sheldona. Cel osiągnięty.

I dokładnie tak samo działa relacja damsko – męska. Im więcej okażesz partnerce / partnerowi szacunku, empatii, zrozumienia, jednym słowem miłości, tym jeszcze więcej jej otrzymasz. Czasem proces w dwóch kierunkach działa natychmiast, a czasem na reakcję drugiej połówki trzeba chwilę, dzień lub dwa, poczekać. Jeśli czekasz dłużej niż tydzień, znaczy, że jesteś z dupkiem – obojętnie jakiej płci.

Dokładnie tę zależność widzę też w naszym związku. Im bardziej i częściej jestem złośliwa, sfrustrowana, tym częściej Paweł jest zrezygnowany i bywa wtedy obojętny wobec mnie. Jeśli jednak zaczynam kontrolować swoje zachowanie (heloł – przecież temu człowiekowi ślubowałam, że będzie dla mnie najważniejszą osobą, na dobre i na złe) i jeśli zaczynam być po prostu miła, w sumie natychmiast dostaję “w nagrodę” to samo – z nawiązką w dodatku.

Nierzadko w związkach można zaobserwować swoistą walkę pomiędzy sobą – czyja racja jest racjejsza i czyje ego musi być większe. Przecież facet nie może być pantoflem i nie będzie wyręczał swojej kobiety z zakupu tamponów (fuj, jak facet może to kupować?!), mimo że wracając z pracy mija sklep. Kobieta zaś nie będzie proponować herbaty swojemu facetowi, gdy sama sobie robi, bo przecież on też potrafi sobie zaparzyć. A gdy pojawia się dziecko, to już każdy ma swoje życiowe mądrości – tak naprawdę z nikąd wzięte, bo skąd matka czy ojciec, którzy dopiero stali się rodzicami, mają wszystko o pielęgnacji i wychowywaniu dziecka wiedzieć? I dość szybko sielanka małżeńska staje się niesielankowo bezkompromisowa. Podałam tu bzdurne przykłady, zastanówcie się jednak, co u Was działa niepoprawnie. “Wystarczy” przyjrzeć się swojemu zachowaniu i zastanowić się, nad wydawałoby się prostym pytaniem “jak okazuję swojej połówce miłość”?

Okazywać miłość, to znaczy troszkę więcej niż powiedzieć “kocham Cię” czy przynieść kwiatka z okazji walentynek. W związku, który ma poprawnie działać, miłość wypada okazywać poprzez proste czynności; zrobienie herbaty partnerowi, czy przejęcie porannych obowiązków nad dzieckiem i pozwolenie kobiecie dospać, gdy jest sobota.

To właśnie te małe – miłe gesty, które na co dzień możemy sobie nawzajem okazywać, sprawiają, że chce nam się w związku lepiej, więcej, ciekawiej, przyjemniej. Pod każdym względem.

Dlatego życzę Wam dziś, żebyście potrafili, ale tak szczerze, osobie, którą kochacie – okazywać miłość. A wszystko stanie się dziecinnie proste ;-)

Leona

Leona

Przeważnie niezrównoważona, gdzieś w obłokach.

Dodaj komentarz