Moje pierwsze morsowanie: styczeń 2011 na Skałkach Twardowskiego, co jak sama nazwa wskazuje, zejście jest tam mocno kamieniste. Przyszłam na morsowanie razem z Pawłem, rozebrałam się do kostiumu i po prostu weszłam do wody. I żyję. Po kilku wejściach stwierdziłam, że przydadzą się choćby buty do kamienistej plaży, żeby nie ranić stóp. I mam je do tej pory. I do tej pory w nich morsuję.
Ale!
Pomimo, że morsuję już ósmy sezon, dojrzałam właśnie do decyzji o zakupie butów neoprenowych. Dla odmiany, Paweł, który morsował dotychczas w neoprenach, zaczął w tym sezonie morsować bez nich. Mnie jednak paskudnie przemarzają palce u nóg i o ile zaczęłam już moczyć dłonie i nie sprawia mi to problemu, tak stopy bolą mnie jeszcze bardzo długo po wyjściu z wody.
Morsowanie ma być przyjemne!
Nie ma definicji, która stwierdzałaby czym jest morsowanie – z uwzględnieniem dopuszczalnych gadżetów. I tak oto można zaobserwować w środowisku morsowym przepychanki kto ma rację: ci morsujący w rękawiczkach, butach i czapkach, czy ci, którzy morsują siedząc w wodzie po pół godziny wyłącznie w kąpielówkach, a może ci, którzy w tej wodzie pływają a nie stoją, a może jednak ci, co wchodzą na chwilę, ale tylko z pełnym zanurzeniem, bo inaczej to nie morsowanie. Na szczęście zdecydowana większość morsów ma głęboko gdzieś, kto jak i w czym morsuje; grunt, żeby morsowanie sprawiało przyjemność.
I pewnie nie siliłabym się na pisanie o tym, gdyby nie fakt, że z roku na rok znacząco przybywa świeżaków, a dzięki temu i do nas trafiają początkujący, którzy chcąc dobrze przygotować się do pierwszej kąpieli, wertują wszechmądre internety.
A ja Wam zaprawdę powiadam, mroczny sekret zdradzę: nie ma jedynego, właściwego schematu morsowania. Wszystko, absolutnie wszystko jest wyłącznie kwestią konkretnego organizmu.
- Rozgrzewka? Niektórzy nie potrzebują, inni muszą przebiec najpierw 5km.
- Gadżety? Są tacy, którzy bez rękawic nie wejdą, inni ich nie potrzebują.
- Czas morsowania? Można siedzieć w wodzie godzinę albo wyjść szybciej niż się weszło, zamaczając się ledwie po pas.
I każde wejście do wody w sezonie morsowym będzie morsowaniem. I szczerze nie rozumiem dogryzania “w neoprenach to nie mors a przebieraniec”. Ba! Jedna dziewczyna była “twardzielem”, morsowała bez butów, po śniegu przy dużych mrozach biegała, do czasu aż w szpitalu z odmrożeniem wylądowała.
Nie ma badań, które stwierdzałyby jaki rodzaj morsowania ma sens; jak długo trzeba przebywać w wodzie, żeby znacząco odporność wzrosła, czy neopreny zaburzają reakcję obronną organizmu, czy morsowanie z pełnym zanurzeniem to dodatkowe pobudzanie odporności czy tylko zabawne moczenie włosów w lodowatej wodzie. Jasne, że jako społeczność morsowa latami zbieramy doświadczenia na własnych skórach, ale nigdy nie będzie to pewniakiem, jak morsować należy, dopóki ktoś tego naukowo nie udowodni.
Pozdrawiam mroźno wszystkich morsujących, zwłaszcza zagubione świeżynki ;-)
A poniżej kilka naszych zdjęć z dzisiejszej mikołajkowo – barbórkowa kąpieli:
Martyna masz racje. Podobnie nie ma jednej dobrej metody na wedrowanie w gorach. Kazdy sam musi zdobyc wiedze I doswiadczenie. Wazne aby wedrowac tak aby sprawialo to przyjemnosc.
Dokładnie – samemu zdobyć doświadczenie i znaleźć swoją “właściwą” ścieżkę.
Bardzo mądrze napisane -:)Idealny elementarz morsowy dla początkujących -;)