Około 30 km na północ od Walencji leży zapomniana, mała miejscowość Sagunto. Zapomniana, gdyż jej historia i lata świetności przypadają na długo przed założeniem Walencji.
Trochę historii
Istnienie Sagunto sięga już ludu Iberów. Przez setki lat była to spokojna osada, aż do III wieku. Pieczę nad basenem Morza Śródziemnego przy Sagunto sprawował Rzym i Kartagina, które w sojuszu zdobyły Sycylię, po czym zdobyta wyspa stała się powodem konfliktów. Wybuchła II Wojna Punicka, w której Kartagina odniosła porażkę. Po niej to, znany każdemu z lekcji historii (a może już tylko z filmów i seriali ;p), 10-letni wtedy Hannibal, złożył przysięgę, że nigdy nie zbrata się z Rzymem. W taki sposób Sagunto stało się miejscem wieloletnich wojen. Osiedlające się tam wojska liczyły około 20 tysięcy żołnierzy. Można sobie zatem wyobrazić, jak ważnym celem wojennym było Sagunto. Czasy świetności Hannibala w rejonie Sagunto przepłacili życiem wszyscy mieszkańcy, a niemal całe miasto zostało spalone, gdyż zwyczajem Hannibala było palenie terenów zdobytych.
Jedyne, co przetrwało aż do dziś to ruiny zamku w Sagunto oraz rzymski, mocno odrestaurowany amfiteatr.
Na zwiedzanie samych ruin zamku warto poświęcić przynajmniej dwie godziny. Otwarty codziennie w godzinach 10:00-20:00, wejście bez opłaty. Całe Sagunto jest dość urokliwe w swych wąskich i krętych uliczkach, dlatego też można spędzić tu cały dzień.
Co ciekawe, z początkiem XX wieku w Sagunto mieszkało raptem 5 tys. mieszkańców. Dopiero w ostatnich latach Hiszpanie zaczęli się tutaj liczniej osadzać i aktualnie mieszka tu przeszło 50 tys. osób.
Obecnie port i plaża w Sagunto zyskuje na popularności zarówno wśród turystów, jak i mieszkańców. Corocznie, 15 sierpnia organizowana jest tu impreza. Mają miejsce tu liczne koncerty, a także zawody wodne. Jedna z konkurencji polega na zdobyciu flagi. Wyczyn niemały, gdyż flaga umieszczona jest na wysmarowanym drewnianym słupie, umieszczonym poziomo, nad wodą. Śmiałków możecie obejrzeć tutaj:
Martyna, ja sie zastanawiam, czemuś Ty sie tak ukrywala z tym zamilowaniem do historii. “Dziadek” wynioslby Cię pod niebiosa za zarys historyczny tego posta. ;)
Byłam młoda, głupia i chyba nawet z Tobą siedziałam na końcu pod ławką… ;p