Ojców wydaje się być idealnym weekendowym miejscem wypadowym w okolicach Krakowa.
Rzeczywiście po 20 minutach jazdy samochodem możemy się rozkoszować ogromem zieleni, skał i szlaków do spacerowania i jeżdżenia na rowerze. Minusem jest jednak przeogromna ilość turystów, gdy tylko pogoda sprzyja. Tym niemniej poza problemami z parkowaniem miejsca wystarczy dla wszystkich.
Ostatnią sobotę postanowiliśmy poświęcić na dłuższy spacer z Sońką i Zoltanem. Spędziliśmy w Ojcowskim Parku Narodowym niemal 8 godzin. Przegoniła nas dopiero burza. Sońka była zachwycona.
Kolejny raz nasz X-Lander X-Run spisał się na medal. Tym razem nie zabieraliśmy ze sobą gondoli – Sońka jeździła w foteliku samochodowym, który można zamontować na stelażu wózka. Nie przesadzamy z ubieraniem Młodej, więc w foteliku nie było jej gorąco. Pozycja – wbrew pozorom – jest całkiem ergonomiczna i nawet przez dłuższy czas bezsennej jazdy uśmiech z facjaty jej nie znikał.
Jeszcze na parkingu napotkaliśmy dziesiątki Maluchów – zapewne odbywał się w okolicy zlot. W większości były one fantastycznie odrestaurowane.
Wystartowaliśmy w okolicach ruin zamku w Ojcowie.
Przeszliśmy w kierunku Bramy Krakowskiej, gdzie na polanie rozłożyliśmy się na dłuższą przerwę. Rodzina w komplecie ;)
Dalsza trasa obfitowała w trudniejsze podejścia – ogromne koła wózka okazały się wielce przydatne.
Obowiązkowy wyborny wędzony pstrąg.
Po załamaniu pogodowym przeszliśmy w tryb ekspresowego zwiedzania. Ruiny zamku w Ojcowie oraz Kaplica Na Wodzie.
Na koniec zostawiliśmy sobie zamek w Pieskowej Skale i Maczugę Herkulesa – ogromną skałę zlokalizowaną w jego okolicy. Zapomnieliśmy nakrycia dla Sońki, więc wycieczkę kończyła przykryta torbą na zakupy :)
Super dzień my do Ojcowa się zbieramy i na sto procent dotrzemy tym bardziej że z Krakowa rzut beretem. Uwielbiam aktywnych rodziców :) A i Wasz pies to brat bliźniak naszego Czarliego, przez chwilę myślałam że nam zwiał i do Was powędrował :)
Pozdrawiam i zapraszam do Nas na wędrówkę z dzieckiem na Turbacz :)
Do końca lipca mamy już plany, ale w dalszej przyszłości chętnie wybierzemy się na Turbacz. A i Zoltan przy Charlim na pewno będzie szalenie szczęśliwy ;-)